Co mnie łączy z Karolem Wielkim

Zdjęcie, które ilustruje ten wpis, nie przedstawia mojego ogródka.

Mój zarośnięty jest podagrycznikiem, miechunką, ogórecznikiem i innymi przydatnymi podagrykowi ziołami, przez niektórych zwanymi „zielskiem”.

Często obiecuję sobie, że wreszcie je jakoś okiełznam i wypełnię rabatki ślicznymi roślinkami.

Co jakiś czas dopada mnie frustracja spowodowana ciągłym brakiem czasu na tę zmianę. Ale nie trwa ona długo i kończy się, kiedy w moim ogródku pojawia się nowe „zielsko”. Na przykład łopian.

Łopian większy (Arctium lappa L.) to doskonała roślina dla osób z problemami metabolicznymi. Korzeń łopianu pobudza łagodnie działanie żołądka, trzustki i wątroby. Zwiększa także przesączanie w kłębkach nerkowych. Bardzo poprawia przemianę materii.

Syreniusz pisał o łopianie :

„Scyatykę (rwę kulszową) ratuje/ nasienie iego po quincie albo pułtory/ z dobrym białym winem/ czterdzieści dni porządnie biorąc.”

Zawarta w nasionach łopianu arktigenina ma silne działanie przeciwzapalne, co uzasadnia tę metodę, podobnie jak stosowanie nasion łopianu na dnę moczanową i artretyzm przez niektórych ziołoleczników z XIX wieku.

Korzenie łopianu zbiera się jesienią w pierwszym roku wegetacji, gdy roślina jeszcze nie wytworzyła łodygi kwiatowej lub wczesną wiosną w drugim roku wegetacji. Pokrojone na kawałki suszy się w temperaturze 50 stopni.

Odwar przygotowany z 2 łyżek rozdrobnionego korzenia łopianu należy zalać 2 szklankami wody i ogrzewać do wrzenia. Po 3 minutach gotowania odstawić na 15 minut i przecedzić. Pić 1/2 szklanki 3 razy dziennie po jedzeniu.

Można użyć także soku z łopianu (Succus Bardanae) – 30 kropli na 1/4 szklanki wody 3 razy dziennie po jedzeniu.

Dostępne są też nasiona łopianu w postaci kapsułek. Ale są, nie wiedzieć czemu, tak drogie, że ja ich na pewno nie kupię.

Czasem wstyd mi trochę, że sąsiedzi patrząc na mój ogródek myślą, że taki marny i zaniedbany.

Ale wtedy pocieszam się, że przecież oni zapewne nic nie wiedzą o wydanym za czasów panowania Karola Wielkiego rozporządzeniu „Capitulare de villis”, które zawierało reguły dotyczące zarządzania królewskimi dobrami. Jest tam bezwzględne zalecenie uprawiania w ogrodach królewskich łobody, szarłatu i łopianu większego.

Mam w ogrodzie łobodę, szarłat i łopian. Więc mam, drodzy sąsiedzi, ogród jak sam cesarz Karol Wielki.

Kto czytał „Relaks po cesarsku” (tutaj) ten wie, że lubię też termy w Akwizgranie. Zupełnie jak on.

Szkoda, że z tego, co mnie łączy z Karolem Wielkim „to by było na tyle”.

Ale i tak wydatnie poprawia mi to nastrój.

źródła:

Ling, X., and W. Bochu. „A review of phytotherapy of gout: perspective of new pharmacological treatments.” Die Pharmazie-An International Journal of Pharmaceutical Sciences 69.4 (2014): 243-256.

P.S.

Na Wyspach Brytyjskich od XIII wieku przygotowuje się tradycyjny napój gazowany z fermentowanych korzeni mniszka lekarskiego i łopianu. Nazywa się on „Dandelion and burdock”.

Wymyślił go ponoć św. Tomasz z Akwinu, by praca nad ważnym dziełem filozoficznym szła mu sprawniej. Chyba powinnam zrobić sobie ten napój, by praca nad różnymi moimi „dziełami” szła mi sprawniej. Zaoszczędzony czas przeznaczę na pracę w ogródku. To co się w nim dzieje, to jednak lekka przesada.

Może wypróbuję recepturę z River Cottage?

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *