Przeglądając różne fora i strony internetowe na temat naturalnych metod leczenia zauważyłam, że jako panaceum na wszelkie dolegliwości (czy będzie to boląca głowa, czy boląca noga, czy bolące plecy, czy bolące zęby, czy katar, czy kaszel, czy grzybica, czy swędzenie, czy łupież czy powoli rosnące paznokcie i włosy, czy wreszcie suchość w ustach lub impotencja ) przewijają się na zmianę te same zalecenia. A mianowicie:
BEZ węglowodanów
BEZ glutenu
BEZ mleka
BEZ laktozy
BEZ nabiału
BEZ mięsa
BEZ tłuszczu
BEZ puryn
BEZ cukru
BEZ alkoholu
BEZ kofeiny
Wtedy narzuca mi się myśl, że to wszytko BEZ sensu.
Może zamiast lansować modę na BEZ lansujmy modę na Z.
Tyle przecież można do życia DODAĆ – z pól, zagajników, lasów, łąk i sadów. Z butelek pełnych nalewek na ziołach, kwiatach, owocach. Z beczek kiszonej kapusty i ogórków…
Bo jak tak dalej pójdzie i ODSTAWIMY już wszystko świat może wylansować sobie modę na BEZ NAS.