Wczesną wiosną lub zimą z topoli czarnej, topoli balsamicznej lub osiki zbieram pączki topolowe. Nie jest to łatwe, bo zwykle mają one gałęzie bardzo wysoko. Jednak czasem uda się znaleźć przyjazne drzewo, jak to na zdjęciu. Rośnie sobie w Solcu Zdroju , blisko term, o których pisałam w „Solec Zdrój – fajfy w oparach siarki”.
Pączki zbieramy zanim pękną. Można używać świeżych albo suszyć je w temperaturze do 30 stopni i przechowywać w słoiku bez dostępu światła. Wiosną , przy okazji, można nazbierać młodych topolowych liści. Wysuszone mają bardzo podobne działanie do pączków.
W badaniach opublikowanych w
Havlik, Jaroslav, et al. „Xanthine oxidase inhibitory properties of Czech medicinal plants.” Journal of Ethnopharmacology 2010;132(2):461-465.
pokazano wyjątkowo silne działanie etanolowych wyciągów z pączków topoli jako inhibitora XO.
Okazuje się, że propolis ma skład bardzo podobny do tych etanolowych wyciągów.
Można o tym poczytać w
Jerković, Igor, and Josip Mastelić. „Volatile compounds from leaf-buds of Populus nigra L.(Salicaceae).” Phytochemistry 2003;63(1):109-113.
W kuracjach ziołowych, które sobie co jakiś czas robię, używam więc chętnie propolisu i stosuję go według wskazówek producenta. Oczywiście trzeba z nim uważać, jeśli się jest uczulonym na produkty pszczele. Ale mnie to, na szczęście, nie dotyczy.
Wyciągi z pączków topoli usuwają nadmiar kwasu moczowego z organizmu. Mają też działanie przeciwzapalne, napotne i przeciwgorączkowe.
Są zatem idealne dla przeziębionego podagryka.
Powinny ich jedynie unikać osoby z nadwrażliwością na aspirynę.
Ja stosuję zwykle przepis, który można znaleźć wśród wielu przepisów na przetwory z pączków topoli.
Dwie łyżki rozdrobnionych pączków zwilżam alkoholem i zostawiam na 10 minut pod przykryciem. Potem zalewam szklanką wrzątku i parzę przez 30 minut. Można ten napar posłodzić miodem.
Rozdrobnione świeże lub suszone pączki dodaję też do miodu lub powideł.
Tych pączków żaden dietetyk mi w Tłusty Czwartek nie zabroni.