Bardzo lubię Święta Bożego Narodzenia. To zasługa mojej mamy, która nauczyła mnie, że niczego w święta NIE MUSZĘ. Pierniki w domu piekliśmy tylko wtedy, kiedy akurat wszystkich naszło, żeby w któreś tam Boże Narodzenie to właśnie zrobić. Czasem było dwanaście potraw, bo tak wyszło. Czasem potraw było dziesięć, a za jedenastą i dwunastą uznawaliśmy na potrzeby Wigilii herbatę i chleb.
Ucieszmy się Świętami. Wolnym czasem, kolędami. Że już ich tysiąc razy słuchaliśmy? To co z tego? Można je zinterpretować na różne sposoby i na pewno każdy znajdzie jakieś wykonanie, które może mu się spodobać.
Posłuchajcie mojej ulubionej kolędy. Zobaczcie jak różne są te dwie aranżacje.
Bóg się rodzi !
A jeśli ktoś w niego nie wierzy, niech raduje się ze Świąt z tymi, którzy w niego wierzą.
W końcu nie muszę być kibicem piłki nożnej, żeby cieszyć się razem z mężem, że Szczęsny obronił karnego.
WESOŁYCH ŚWIĄT !