Ogórecznik to kolejna, po miechunce (o niej tutaj) i podagryczniku (o nim tutaj) roślina, którą bardzo trudno opanować w ogrodzie.
Rozsiewa się jak szalona.
Ale uroda niebieskich kwiatów, które się właśnie zaczynają rozwijać, powoduje, że pozwalam ogórecznikowi panoszyć się po całym moim ogródku.
Niegdyś był popularną rośliną kulinarną. W XIV wieku Brytyjczycy chętnie uprawiali go jako zioło „sałatkowe”.
Młode, delikatne liście ogórecznika o lekko ogórkowym smaku i jego kwiaty dodawano do różnych zielonych sałat.
Był też bardzo popularny w kuchni nad Renem. Jeszcze do czasów II wojny światowej w Alzacji suszonego ogórecznika używano do aromatyzowania pieczonych kurcząt.
Robiono też pastę z posiekanych jaj na twardo i młodych listków ogórecznika z dodatkiem soli, octu i oleju. Kwiaty z cukrem stanowiły zaś popularny deser.
Ogórecznik padł ofiarą nauki. Wykryto w nim alkaloidy pirolizydynowe, które mają działanie rakotwórcze i toksyczne dla wątroby. Rozpętała się na niego nagonka i wytępiono go z ogródków. Tymczasem trzeba byłoby kilogramami go jeść, aby mogły nam te alkaloidy naprawdę zaszkodzić. Zresztą trujące alkaloidy znajdziemy w bardzo wielu roślinach. Zawiera je na przykład podbiał.
Niedawno przeczytałam też historię młodej kobiety, która nałogowo pijała ogromne ilości yerba mate i zmarła na poważne uszkodzenie wątroby. Okazuje się bowiem, że yerba mate także zawiera alkaloidy pirolizydynowe.
Dla mnie cenną informacją jest, że odwar z suszonego ziela ogórecznika usuwa kwas moczowy i inne zbędne produkty przemiany materii.
1 łyżkę suszonego ziela ogórecznika zalewa się szklanką wody i gotuje 5 minut pod przykryciem, a potem odstawia na 10 minut. Po przecedzeniu popija się dwa razy dziennie.
Dla tych, którzy boją się jednak alkaloidów pirolizydynowych jest dobra wiadomość. Olej z ogórecznika nie zawiera szkodliwych alkaloidów, a co więcej, jak można poczytać w
Soeken, K. L., S. A. Miller, and E. Ernst. „Herbal medicines for the treatment of rheumatoid arthritis: a systematic review. „Rheumatology 42.5 (2003): 652-659
i
PIESZAK, MARZENA; MIKOLAJCZAK, P. L.; MANIKOWSKA, KATARZYNA. Borage (Borago officinalis L.)-a valuable medicinal plant used in herbal medicine. Herba Polonica, 2012, 58.4.
uzyskano dzięki niemu sporą poprawę u pacjentów mających problemy ze stawami.
Olej ten wpływa także pozytywnie na koncentrację i chroni mózg przed zmianami miażdżycowymi.
Koncentracja i sprawność mojego mózgu wielce mi na sercu leżą. Więc olej ogórecznikowy stosuję często dla dobra moich stawów i dla dobra ludzi, którzy mają ze mną do czynienia. Z wygodnictwa i braku czasu stosuję ten w kapsułkach. Można oczywiście kupić go po prostu w butelce.
Ogórecznik to także roślina „kosmetyczna”. Ze świeżego ziela można robić sok i maceraty odżywiające i nawilżające skórę.
Stosując wielokrotnie powtarzaną przeze mnie zasadę – „Nic ponad miarę” (której pochodzenie znajdziecie tutaj), nie muszę się bać alkaloidów z ogórecznika i mogę zajadać jego liście, kwiaty i pić odwar z ziela.
Badania pokazują też, że kwiaty ogórecznika mogą być przydatne w leczeniu nerwic. Mają bowiem działanie uspokajające i relaksujące.
Nic zatem dziwnego, że wino boragowe (botaniczna nazwa ogórecznika to Borago officinalis) miało, zdaniem dawnych ziołoleczników, „uweselać serce i umysł”.
Jak gdzieś przeczytałam wino takie robiło się gotując funt kwiatów z siedmioma kwartami młodego wina.
Niedawny ślub i wesele mojego bratanka są dobrą okazją, by jeszcze trochę poweselić się na tę okoliczność w ogródku, bo pogoda sprzyja.
Do wina dorzucę kilka ładnych kwiatów ogórecznika. Będzie jeszcze weselej.