Cudze chwalicie, swego nie znacie

Komosa ryżowa (Chenopodium quinoa Willd.) jest uprawiana od kilku tysięcy lat. O jej niegdysiejszym znaczeniu świadczy fakt, że w państwie Inków król, Syn Słońca, osobiście wysiewał pierwsze nasiona.

Jej wielka kariera na powrót zaczęła się niedawno i nasiona quinoa pojawiły się w tak zwanych „sklepach ze zdrową żywnością”, stając się obowiązkowym elementem zdrowej diety.

Liście tej rośliny są dobrym źródłem dobrze przyswajalnych inhibitorów oksydazy ksantynowej (o niej tutaj), które są podagrykom bardzo potrzebne.

Ale skąd wziąć liście, skoro w sklepach są tylko nasiona?

Tymczasem w przydrożnych rowach i na polach quinoa ma u nas krewniaczkę, skromną, która z Synem Słońca nigdy się nie widziała.

To komosa biała, znana jako lebioda, bieda – pożywienie jadane niegdyś na przednówku.

Nikt jej nie badał naukowo pod kątem hamowania nadaktywności oksydazy ksantynowej , ale pomyślałam, że skoro quinoa jest tak blisko z nią spokrewniona, to dlaczego lebioda nie miałaby mieć takich samych właściwości?

W końcu w indyjskim stanie Sikkim tradycyjnie leczą lebiodą bóle stawów.

Można zajadać młode listki lebiody. Starsze rośliny trzeba zostawić w spokoju, bo zawierają zbyt dużo saponin, które w nadmiarze mogą nam zaszkodzić. Z tego względu młode liście też lepiej zanurzyć we wrzątku, żeby je saponin pozbawić. Są smaczne i bogate w witaminy A, B1, B2 i C oraz mikroelementy.

Niestety lebioda to także źródło szczawianów. Więc tym, którzy mają kamicę szczawianową, raczej nie polecam. Chociaż, jak się okazuje po bliższym przyjrzeniu się sprawie, wpływ szczawianów na te kamienie jest kwestią dość dyskusyjną, a badania na ten temat dają różne, sprzeczne wyniki.

Wapń zmniejsza wchłanianie szczawianów, więc do sparzonych i przesmażonych na maśle listków lebiody warto dodać trochę śmietany.

Tak jak to niegdyś robiono.

Nasiona lebiody po wymoczeniu przez całą noc można jeść tak samo, jak nasiona quinoa.

Spójrzmy przychylnym okiem na lebiodę, którą teraz tępi się jako chwast.

Może nie jest tak światowa, jak quinoa, ale jest za darmo, świeżutka i w zasięgu ręki.

źródła:

Gawlik-Dziki, Urszula, et al. „Liście Chenopodium quinoa Willd jako źródło naturalnych inhibitorów oksydazy ksantynowej.” Bromatologia i Chemia Toksykologiczna 2012;45(3):482-487

Pradhan, Sudhan, and Jyoti Prakash Tamang. „Ethnobiology of wild leafy vegetables of Sikkim.” (2015).

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *