Był taki czas, kiedy moje stawy były w opłakanym stanie. Bardzo mi doskwierały i z przerażeniem myślałam o tym, jak wytrzymam siedzenie dwóch godzin w sali koncertowej na koncercie gitarowym Johna Williamsa.
Ale chęć wysłuchania bardzo lubianej przeze mnie muzyki Astora Piazzoli w mistrzowskim wykonaniu przeważyła.
Pojechałam na koncert ze skwaszoną miną i na początku wierciłam się, bo trudno było mi znaleźć wygodną pozycję. Myślałam tylko o tym, żeby już wrócić do domu. Ale już w przerwie koncertu mój nastrój poprawił się, a w drodze powrotnej uświadomiłam sobie, że nic mnie nie boli.
I nic dziwnego.
Muzyka zmniejsza przewlekły ból. W badaniach klinicznych wykazano, że muzyka ma działanie porównywalne ze środkami przeciwbólowymi (zwanymi analgetykami).
Co ciekawe, najlepsze działanie ma muzyka, którą wybierze się samemu.
W Karnawale zachęcam Was do tańca, częstego słuchania muzyki i skompletowania swojej muzycznej „apteczki”.
A dwóch moich sprawdzonych „środków na ból głowy” możecie posłuchać tutaj.
źródła://
Garza-Villarreal, Eduardo A., et al. „Music-induced analgesia in chronic pain conditions: a systematic review and meta-analysis.”bioRxiv (2017): 105148.