Przepis na lubelski cebularz z makiem znalazłam kiedyś w starym kalendarzu. Zdziwiło mnie wtedy bardzo to zestawienie. Mak kojarzyłam bowiem tylko z makowcem i wigilijnymi kluskami z makiem. Ale potrawa okazała się na prawdę dobra.
W Internecie można znaleźć masę przepisów i czasem gorących dyskusji, czy robi się go tak, czy siak. Jest produktem chronionym w UE, co powoduje, że wypiekać go i sprzedawać pod nazwą „cebularz lubelski” mogą tylko piekarnie z odpowiednim certyfikatem. Ale przecież w każdym domu na Lubelszczyźnie może być inny przepis na to danie, przekazywany z pokolenia na pokolenie. W jednym będzie więcej maku, w innym więcej cebuli czy cukru. Więc ustalanie, że lubelski cebularz to jest właśnie to coś, wyrabiane według bardzo konkretnego przepisu, wydaje mi się dość dziwaczne.
Na szczęście, żeby wypiekać go w domu, nie potrzebuję certyfikatu i mogę sobie sypnąć maku , ile tylko będę chciała.
Ciasto:
- 500 g mąki
- 50 g drożdży
- 200 ml ciepłego mleka
- 1 jajko
- 1 łyżeczka cukru
- 60 g masła
- 1 łyżeczka soli
Z drożdży, 2 łyżek mąki i połowy mleka robimy zaczyn. Odstawiamy go, aż zacznie „pracować”. Jeśli ktoś ma wątpliwości, o co chodzi z tą „pracą” zaczynu, albo bardzo się spieszy, może użyć drożdży suszonych, które dodaje się do ciasta „po prostu”. W pozostałym mleku rozpuszczamy masło. Do miski wsypujemy mąkę i dodajemy wszystkie składniki na ciasto. Mieszamy, a potem pracowicie wyrabiamy.
Wyrobione ciasto odstawiamy w ciepłe miejsce, aż podwoi swoją objętość.
Farsz:
- 2 cebule
- 3 łyżki maku (albo ile kto chce)
- 1 łyżeczka soli
- 2 łyżki oleju
Pokrojoną w kostkę lub w piórka cebulę gotujemy 2-3 minuty. Odcedzamy i dodajemy mak, sól, olej i wszystko bardzo dokładnie mieszamy. Po ostudzeniu wstawiamy do lodówki.
Wyrośnięte ciasto dzielimy na mniejsze porcje i rozwałkowujemy. Ja zwykle rozciągam je po prostu rękoma i ugniatam w środku „dolinkę” na farsz. W „dolinkę” kładziemy cebulę z makiem, a brzegi ciasta smarujemy jajkiem. Pieczemy 20 minut w temperaturze 200 stopni.
Moje cebularze na ogół wyglądają jak makowce. Ale ja lubię mak. Zwiera dużo magnezu, który mi, jako smakoszowi kawy (o czym wspominałam niedawno w „Kawa – zakazana przyjemność?„), bardzo się przyda. Jest też bogatym źródłem wapnia, co też bardzo mnie cieszy.
Mak działa lekko usypiająco, więc jeśli popiję taki mocno makowy cebularz naparem z rumianku, polecanym w „Rumianek – pora na dobranoc„, to nie obudzą mnie nawet trąby jerychońskie.
Widziałam kiedyś francuskiego mistrza kuchni, który śpiewał wyrabiając ciasto drożdżowe, bo, jak twierdził, ładniej rośnie. I rzeczywiście, jego ciasto rosło nieprawdopodobnie. Nie zawadzi więc ciastu na cebularze też pośpiewać. Zastanawiałam się tylko, jaki repertuar mogą preferować drożdże przy rozmnażaniu. Może francuska „pościelówka”?