Krwawnik pospolity jest rośliną, jako żywo, bardzo pospolitą. Znaleźć go można na prawie każdej łące. Jednak jego aktywność biologiczna jest absolutnie niepospolita.
Mnie szczególnie interesują jego właściwości przeciwzapalne oraz zdolność usuwania z moczem szkodliwych produktów przemiany materii.
Dodatkowo alkoholowy wyciąg z ziela krwawnika jest inhibitorem XO (o niej więcej tutaj), czyli hamuje jej aktywność.
Krwawnik działa rozkurczowo na drogi żółciowe i wspomaga wydzielanie i przepływ żółci. Dla mnie to jeszcze jeden jego atut, gdyż wątroba jest jednym z moich słabych ogniw .
Powinni z krwawnikiem uważać Ci, którzy mają duże problemy z drożnością dróg żółciowych, może bowiem spowodować bolesną kolkę. Są też osoby uczulone na krwawnik, więc jeśli ktoś nigdy go nie stosował, powinien robić to na początku ostrożnie.
Młode liście krwawnika są dobrym dodatkiem do sałatek, jajecznicy i chleba żytniego z masłem.
Napar przygotowuje się z łyżki suszonych kwiatów lub ziela krwawnika zalanych półtorej szklanki wrzątku i parzonych 30 minut.
Sok ze świeżego ziela krwawnika (zbieranego w początkach kwitnienia) przepuszczonego przez maszynkę utrwala się 95% spirytusem (1 część spirytusu na 4 części soku), przechowuje w lodówce i popija po łyżce dodanej do 1/4 szklanki wody lub soku 2-4 razy dziennie.
Łacińska nazwa krwawnika to Achillea millefolium.
Ponoć kiedy Achilles przebił swoją włócznią udo Telefosa, syna Heraklesa, rana nie chciała się zagoić przez osiem lat. Wreszcie różnymi pokrętnymi metodami (jedna wersja mitu mówi, że szantażem, inna, że obietnicą wskazania drogi do Troi) Telefos nakłonił Achillesa, żeby ten go uleczył. Wystarczyła odrobina rdzy z włóczni Achillesa zmieszana z krwawnikiem, aby jątrząca się rana wreszcie się zagoiła.
Nie będę chyba próbować tego dokładnie sposobu na rany. Choć im więcej dowiaduje się o naukowych uzasadnieniach rożnych dziwnych wielowiekowych medycznych praktyk, tym częściej myślę, że może kiedyś okaże się, że i z tym lekiem Achillesa jest coś na rzeczy.
W końcu Achilles był wychowankiem i uczniem centaura Chirona (o którym wspominałam już w „Bławatek – co mnie łączy z cesarzem”), a ten o leczeniu wiedział wszystko.
Dyrektor pewnego banku pochwalił się kiedyś w telewizyjnym wywiadzie, że uczył się łaciny i zacytował łacińską sentencję „pieniądze nie śmierdzą”, co w jego wykonaniu brzmiało „petunia non olet”. Sentencja ta brzmi „pecunia non olet”, a petunia to ładny kwiat balkonowy.
Jak widać niektórzy uczniowie wynoszą z lekcji tylko tyle, że „gdzieś dzwoni, ale nie wiadomo w którym kościele”, ale bohatera wojny trojańskiej o to nie podejrzewam.
źródła:
Owen, Patrick L., and Timothy Johns. „Xanthine oxidase inhibitory activity of northeastern North American plant remedies used for gout.” Journal of Ethnopharmacology 1999;64(2):149-160