Chrzanić podagrę !

Czasem zdarzało mi się trafiać w czasie podróży w bardzo zaskakujące miejsca. Chciałoby się spacerować godzinami i napawać urodą oraz zadziwiającym spokojem miasta, do którego zawiódł mnie kiedyś całkowity przypadek.

Ale atak dny moczanowej może zupełnie zepsuć ten idylliczny obrazek i zamiast cudownego, romantycznego spaceru nad kanałem, „Awantura w Chioggi” gotowa.

No bo przecież komuś musi się dostać za mój bolący paluszek. A komu, jak nie mężowi?

Ale sama awantura nie pomoże. Jak tu sobie poradzić, kiedy paluch boli, jakby diabli go dopadli?

Wizyta u lekarza odpada. Na pewno dostałabym kolchicynę, a ona jest silnie toksyczna (nawet w dawkach leczniczych). Moja wątroba podagryka i tak ma ciężko (o czym było tutaj), więc na pewno nie będę jej dokładać czegoś takiego.

Na szczęście jest coś, co po włosku nazywane jest tartufo dei poveri – trufla biednych.

Ach jak ja lubię tych południowców! To na prawdę bajeranci pierwszej klasy. Potrafią pięknie mówić nawet o zwykłych, banalnych rzeczach. A tu mowa o rafano, co po polsku oznacza zwykły chrzan.

Świeży korzeń chrzanu zawiera synigrynę, która po roztarciu rozpada się uwalniając izosiarkocyjanian allilu, silnie drażniący skórę i wywołujący jej rozgrzanie, a przez to zmniejszenie dolegliwości bólowych.

Okład ze świeżo startego chrzanu na bolący paluch będzie więc jak znalazł. Pamiętać trzeba tylko, by nie trzymać go zbyt długo. Jak tylko zacznie mocno piec, trzeba go usunąć, a skórę wytrzeć i posmarować oliwą.

Pozostałą część startego korzenia można zużyć na rafanatę, czyli rodzaj włoskiego omletu z chrzanem, zapiekanego w piecu.

Przepis na tę prostą potrawę znajdziecie tutaj.

Pochodzi on z Aliano, położonego we włoskim regionie Basilicata, gdzie potrawa ta jest tak popularna, że ma w stolicy regionu – Potenzy – własny festiwal.

Festiwal ten, zwany Sagra della Rafanata, odbywa się w Martedi Grasso (Tłusty Wtorek), czyli w nasze „ostatki”.

Rafanata jest smaczna. Można ją sobie zrobić też w zupełnie innym mieście.

I popić białym winem.

I chrzanić podagrę!

Rafanata

Rafanata to rodzaj omletu zapiekanego w piecu. Można ją robić w małych kokilkach. Każda z nich to wtedy porcja dla jednej osoby.

Są różne przepisy na tę potrawę, ale ja robię ją w tradycyjny sposób.

Tak, jak robi to la signora Sisina, właścicielka Taverna la contadina Sisina w Aliano, w prowincji Basilicata.

Przepis na jedną osobę:

Ubijamy całe jajo, odrobinę soli, szczyptę pieprzu, łyżkę tartego chrzanu i łyżkę tartego sera pecorino.

Kokilkę smarujemy tłuszczem (w oryginalnym przepisie jest to smalec), wlewamy ubitą masę i pieczemy 20 minut w piekarniku w nagrzanym do 200 stopni Celsjusza.

Ja stawiam na najwyższej półce w piekarniku, żeby omlet się zrumienił.

Można dodać mniej lub więcej chrzanu i sera. Jak kto lubi.

Smacznego !

 

Smak curry

Ostryż długi, czyli kurkuma, to bliski krewniak imbiru, o którym pisałam już w „Imbir – antidotum dla męża” (tutaj).

Dla mieszkańców Azji to absolutnie niezbędna przyprawa i lek na wiele dolegliwości.

Kłącze to pobudza wątrobę do pracy, chroni ją, a także ułatwia przepływ żółci w drogach żółciowych.

Ponieważ wątroba, jak pisałam w „Wątroba jest tylko jedna” (tutaj), bardzo mi „leży na wątrobie” kurkuma wzbudziła już dawno moje wielkie zainteresowanie.

Jak można przeczytać w

Khanna, Dinesh, et al. Natural products as a gold mine for arthritis treatment. Current Opinion in Pharmacology 2007;7(3):344-351,

ma ona także właściwości przeciwartretyczne. Bardzo się to przyda przy „wędrujących” bólach, które czasem mnie nawiedzają. Zwłaszcza wtedy, kiedy całkiem zapomnę, że powinnam dbać o swoje nerki i poziom kwasu moczowego.

Kiedyś dostępny był w aptekach bardzo dobry gotowy preparat – wyciąg alkoholowy z kurkumy, ale chyba został wycofany.

Na szczęście można sobie zrobić samemu nalewkę.

1 część rozdrobnionej, świeżej kurkumy zalać 5 częściami alkoholu co najmniej 70% i odstawić na dwa tygodnie. Przecedzić.

Nalewkę taką stosujemy 3 razy dziennie po łyżeczce rozmieszanej ze szklanką wody przez dwa tygodnie. Należy ją stosować ostrożnie, zwłaszcza, jeśli ma się kamienie w pęcherzyku żółciowym. Nie powinny jej też stosować kobiety w ciąży i karmiące.

Kurkuma jest ważnym składnikiem przyprawy curry.

„Indyjski szafran”, bo tak bywa nazywana ta przyprawa, kojarzy mi się zawsze z moją ulubioną indyjską restauracją na Marszałkowskiej 21 , a także z filmem „Smak curry”.

Restaurację polecam wszystkim tym, którzy lubią delektować się smakami potraw i przypraw.

A film polecam tym, którzy lubią delektować się smakami życia.

Jak głosi hasło w zwiastunie: „Ten film obudzi Wasz apetyt na miłość”.

 

 

All you need is love

„Panowie miłościwi, czy wola wasza usłyszeć piękną opowieść o miłości i śmierci?

To rzecz o Tristanie i Izoldzie królowej.

Słuchajcie, w jaki sposób w wielkiej radości, w wielkiej żałobie miłowali się, później zasię pomarli w tym samym dniu, on przez nią, ona przez niego”

(Joseph Bédier – tłumaczył Tadeusz Boy – Żeleński)

Celtycka legenda o miłości Tristana i Izoldy jest kanwą wielu dzieł muzycznych, literackich i filmowych do dziś.

Miłość to wielka siła. Od zawsze ludzie mówili, że można „umrzeć z miłości”, i że „miłość wszytko uleczy”,  i że „wszystko wybaczy”.

Wiele mostów na świecie ugina się pod ciężarem kłódek zapiętych przez zakochanych.

W 2014 roku z powodu tych metalowych symboli nierozerwalnych uczuć urwała się część konstrukcji paryskiego Pont des Arts .

Z Mostu Hohenzollernów w Kolonii usunięto ich 40 ton.

Ponte Vecchio

A we Florencji pary ryzykują sporym mandatem na Ponte Vecchio chcąc pozostawić na nim ślad swojego wielkiego uczucia.

O miłości mówi się nieustannie, pisze i śpiewa.

Nic dziwnego, że naukowcy wzięli się w końcu poważnie i za miłość.

Norniki preriowe są bardzo podobne do ludzi w nawiązywaniu relacji. Stały się więc dla badaczy źródłem bardzo wielu cennych obserwacji i odkryć.

Ważną rolę w „biochemii miłości” odgrywa oksytocyna, która oprócz wielu różnych działań, ma ochronny wpływ na serce. Co więcej potrafi je też regenerować nawet po bardzo wielkim stresie.

Nic dziwnego, że serce kojarzy się z miłością. A powiedzenie, że „lekarstwem na nieszczęśliwą miłość jest inna miłość” nabiera sensu.

Naukowcy badają kolejne elementy „biochemii miłości” i ich wpływ na zdrowie.

Ja i bez ich badań czułam zawsze, że miłość to jest bardzo dobre lekarstwo – na wszystko.

Kochajmy się !

 

źródła:

Carter, C. Sue, and Stephen W. Porges. „The biochemistry of love: an oxytocin hypothesis: Science & Society Series on Sex and Science.” EMBO reports 14.1 (2013): 12-16.